Czym piszą znani, popularni, lubiani – celebryci, aktorzy, politycy? Próbowaliśmy zgłębić ich upodobania, które czasami… mogą zaskakiwać. Nie zawsze jednak wynikają z preferencji – czasami z konieczności i po prostu z wygody.
Aktorzy – ludzie, którzy wiele podróżują i pakowanie walizek mają opanowane do perfekcji, stawiają najczęściej właśnie na luz i wygodę. Dlatego gdy zapytaliśmy kilka osób ze środowiska polskich celebrytów młodszego i średniego pokolenia o ich piśmiennicze preferencje, usłyszeliśmy zaskakującą odpowiedź – piszą tym, co… mają pod ręką. Najczęściej prostymi (i niedrogimi) długopisami dołączanymi do press packów, czyli toreb prasowych wręczanych gościom festiwali podczas akredytowania się na eventy. W takim zestawie oprócz podstawowych informacji o wydarzeniu i programu imprezy znajduje się zazwyczaj niewielkich rozmiarów notesik i plastikowy długopis – czyli podstawowy zestaw pozwalający zapisać to i owo, nieobciążający zanadto walizki właściciela i niebędący dużą stratą w przypadku zagubienia.
Zupełnie inaczej rzecz się ma w przypadku znanych artystów występujących w popularnych, zwłaszcza zagranicznych, filmach, a nawet piosenkarzy, podpisujących nowo nagraną płytę. Tu długopis czy pióro, jakim się posługują, musi być starannie przemyślane, czasami dobrane według gustu piosenkarza albo oczekiwań publiczności. Ale po kolei.
W filmie „Pieniądze to nie wszystko” Marek Kondrat po przebudzeniu u Janinki wypisuje czek piórem. Jaki to model pióra? Dziś trudno odczytać ze starej kopii, choć znawcy przedmiotu pewnie nie mieliby wątpliwości. Niektórzy amatorzy piór wiecznych dzielą się bowiem swoimi spostrzeżeniami w sieci, a na platformie www.piorawieczneforum.pl znaleźć można wiele zaskakujących informacji. Na przykład taką, że w pierwszej części „Jak rozpętałem II wojnę światową” znalazła się scena, kiedy Franek Dolas po ucieczce z okrętu przewożącego rannych miażdży wieczne pióro włożone do dokumentu, by utrudnić jego identyfikację.
Znani i lubiani nieraz brali udział w spotach reklamujących pióra, zwłaszcza te z najwyższej półki. Sylwester Stallone zachwalający ornamentowe Montegrappy z trupią czaszką, czyli markowe pióra rodem z Włoch, to tylko jeden z przykładów zaangażowania się aktorów w kampanię reklamową.
W popularnym w ubiegłym już wieku utworze „Sunshine Reggae” grupy Laid Back już na samym początku klipu muzyk podpisuje dokumenty piórem. Jakim? Internauci długo się spierali, a na koniec doszli do wniosku, że to prawdopodobnie model Lamy Safari. W teledysku Evanescence „Good Enough” pojawia się z kolei pióro Aurora, a u samego Jamesa Bonda z roku 1983 – w „Never Say Never Again” jedną z zabawek, jaką wykorzystuje w pracy agent Jej Królewskiej Mości, jest… wybuchające pióro. To MB 149, czyli słynny Montblanc Meisterstück 146. Tu – z brytyjską flagą na korpusie; w filmie służył jako wybuchowy pocisk rakietowy. Ale marka MB to prawdziwa gwiazda niejednego filmu. Wystarczy spojrzeć na Jeana Reno w filmie „Wasabi: Hubert zawodowiec” (z roku 2011), który również posługuje się modelem Montblanc Meisterstück 146. MB146 zagrał także w filmie „Wróg publiczny” z 1998 r.
W serialu „Forever” główny bohater również pisze piórem, a w jednym z odcinków to pióro okazuje się narzędziem zbrodni. Przykłady wykorzystania piór czy długopisów można by mnożyć, do polskiego ogródka serialowego dorzucając kamyczek w postaci chociażby „Ojca Mateusza”, gdzie znikające pismo przyczynia się do wartkiej akcji…
Wspomniany Montblanc na dobre związał się z artystycznym światem, dedykując limitowane edycje popularnym artystom. Muzyczna nowość marki Montblanc poświęcona została np. wielkiemu artyście, Milesowi Davisowi, którego wkład w rozwój powojennego amerykańskiego jazzu jest nie do przecenienia. Kształt pióra jest inspirowany wyglądem słynnej trąbki, klip skuwki ozdabiają klawisze, a na zwieńczeniu znajduje się charakterystyczny ustnik Heim, którym posługiwał się artysta. Ręcznie wykonywana stalówka z 14-karatowego złota ma wygrawerowany zarys sylwetki grającego artysty, a opakowanie zdobią jego zdjęcia. Wygrawerowany niepowtarzalny numer świadczy o autentyczności przedmiotu.
Pióro z serii zaprojektowanej specjalnie dla Madonny, właścicielki jednej sztuki, wykonał z kolei ręcznie francuski artysta Michel Audiard. Pióro ma stalówkę firmy Bock, z 18-karatowego litego złota, a inspirację do powstania serii stanowiły podobno nogi supergwiazdy. Gdyby ktoś chciał mieć owo cacko na własność, musiałby poświęcić ponoć 10 000 zł.
Wracając do rollerów, zwłaszcza tych, którzy nieraz szokują publiczność, nie tak dawno głośno było o Dodzie, która na spotkaniu z fanami podpisywała autografy znacznie tańszym produktem, wykorzystując mianowicie długopis w kształcie… pewnej części męskiego ciała. Strategia obliczona w tym przypadku na szokowanie spełniła swoją funkcję.
My jednak nie chcemy szokować, dlatego pora na elegancję z wyższych sfer, jakie reprezentują niektóre kręgi państwowe czy kościelne.
Zacznijmy od prezydentów…
W naszym kraju niezwykłej kariery dostąpił pewien długopis, którego używał – wtedy jeszcze nie prezydent, ale przywódca strajkujących stoczniowców – Lech Wałęsa. Porozumienia sierpniowe podpisane zostały imponujących rozmiarów długopisem, który później zobaczyć można było niemal na wszystkich kanałach telewizyjnych. Ów potężny długopis wyprodukowano w firmie przedsiębiorcy z Myślenic – Ludwika Górki. Po swoim politycznym debiucie długopis stał się tak popularny, że firma nie nadążała z produkcją. Każdy chciał mieć model. A wszystko zaczęło się od tego, że już po wyborze Jana Pawła II na papieża Ludwik Górka wpadł na pomysł, by rozpocząć produkcję 40-centymetrowych długopisów z wizerunkiem Ojca Świętego. Nie od razu było jednak wiadomo, czy taki zamysł się uda – wątpliwości etyczne miał sam producent. Na szczęście gremia kościelne nie sprzeciwiły się pomysłowi i produkcja ruszyła. Zresztą pojawienie się rozchwytywanego długopisu w chwili podpisywania słynnych porozumień sierpniowych było ponoć dość przypadkowe. Wobec braku innego przedmiotu – a były to czasy, kiedy na półkach królowały ocet i musztarda – ktoś podał przywódcy długopis, jaki właśnie miał pod ręką.
A skoro już jesteśmy przy kręgach kościelnych, warto wspomnieć nie tylko o tym, czym piszą kościelni dostojnicy, ale i jak dzielą się z innymi. Papież Franciszek przekazał pióro wieczne firmy Marlen na aukcję organizowaną przez Fundację Anny Dymnej „Mimo Wszystko” na rzecz aktora Krzysztofa Globisza. Papieski podarunek został zlicytowany za 25 000 zł, które przeznaczono na leczenie aktora.
Dlaczego pióra upodobali sobie również świeccy? Jedna z przyczyn to fakt, że owe drobne gadżety są symbolem elegancji i klasy, a przecież odgrywają niezwykle ważną rolę jako przypieczętowanie najwyższej wagi dokumentów…
W historii znane są jednak przypadki, kiedy pióro zachowywało się podejrzliwie albo wręcz odmawiało współpracy. Jak choćby w 2009 r., kiedy wieczne pióro włoskiej marki Stipula z nadrukiem „Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej” odmówiło współpracy śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu podczas składania podpisu ratyfikującego traktat lizboński. Nagła niedyspozycja pióra, której świadkami były miliony telewidzów na całym świecie, zdaniem niektórych nie była przypadkowa, a nawet doszukiwano się w niej swoistego ruchu oporu ze strony owego gadżetu wagi państwowej.
Podobnych kłopotów nie uniknął urzędujący prezydent Andrzej Duda. Media od razu podchwyciły fakt, iż podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod rozbudowę Szkoły Podstawowej w Strzelcach Krajeńskich prezydent dwa razy z rzędu otrzymał niepiszący długopis. Za trzecim razem postanowił skorzystać z pióra.
Niekiedy oficjalnym uroczystościom towarzyszyły zabawne sytuacje. Na nagraniu udostępnionym przez czeską telewizję widać, jak Václav Klaus podczas konferencji prasowej w Chile z prezydentem Sebastiánem Piñerą zabiera pióro swojego gościa i wkłada je do kieszeni. Robi to z niezwykłą wprost gracją. Chilijskie MSZ musiało później tłumaczyć ten fakt, ale uznało go za całkowicie dopuszczalny. Przeciwnego zdania byli czescy internauci, którzy zorganizowali akcję zbierania piór dla swojego prezydenta, uznając najwyraźniej, że nie ma on czym pisać. Co kraj, to obyczaj.
Takich pokus nie miał zapewne Donald Trump, którego podpis złożony rollerem Cross Century II oficjalnie przypieczętował fakt objęcia przez niego prezydentury.
Tak czy inaczej, uwadze opinii publicznej nie uchodzi fakt, że eleganckie pióro czy nawet długopis są synonimem statusu, klasy i szyku. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach miało się to zmienić.
Jolanta Tokarczyk
Artykuł pochodzi z numeru 5/2017 PŚ