Karolina Zdziech
Firma: Corex Sp. z o.o.
Stanowisko: menedżer ds. kluczowych klientów, w firmie opiekuje się marką Stabilo
O jakim zawodzie marzyła Pani w młodości?
Zawsze uwielbiałam śpiewać i tańczyć, muzyka była obecna w moim życiu od wczesnego dzieciństwa. Z sentymentem wspominam czasy, kiedy godzinami siedziało się przy radiu i czekało na ulubioną piosenkę, aby nagrać ją na kasetę magnetofonową. Byłam wtedy przekonana, że kierunek muzyczno-taneczny to będzie moja życiowa droga. Faktem jest jednak, że choć nadal bardzo lubię śpiewać i tańczyć, to zarówno jednemu, jak i drugiemu do profesjonalizmu bardzo daleko.
Jaka była Pani pierwsza praca?
Po marzeniach o tańcu i śpiewie przyszła rzeczywistość i moja zawodowa droga potoczyła się tak, że od samego początku jestem związana ze sprzedażą. Pierwsze doświadczenia to próby dodatkowej pracy podczas studiów, bardzo dla mnie stresujące – bo nowe. Dzisiaj naprawdę miło je wspominam.
Za co najbardziej ceni Pani swoją pracę? Jakie są najważniejsze plusy tego, czym obecnie się Pani zajmuje?
Pamiętam z czasów szkolnych, że we wrześniu, na początku roku, moim ogromnym pragnieniem było posiadanie przynajmniej czterech kolorów cienkopisów point 88 Stabilo – w tamtym czasie towaru dla mnie prawie luksusowego. Mając w pamięci to wspomnienie, myślę, że największym plusem mojej obecnej pracy jest to, że z tym, co robię, czuję się związana emocjonalnie, że ma to dla mnie dużą wartość i mogę zarażać innych sympatią do produktów.
Najlepszy moment w Pani karierze zawodowej? Kiedy, w jakiej firmie, dlaczego?
Z największą satysfakcją wspominam moment, kiedy pracowałam w Wielkiej Brytanii dla firmy T-Mobile i jako jedyna Polka w swoim dziale dostałam propozycję awansu na stanowisko związane z koniecznością sprawnego radzenia sobie z tzw. trudnym klientem. Było to dla mnie tym bardziej satysfakcjonujące, że przecież angielski nie był moim ojczystym językiem. Nawet nie mówiłam płynnie, a jednak dano mi szansę, bo uwierzono, że poradzę sobie w trudnych sytuacjach. Odebrałam to jako bardzo jasny sygnał, że przebywam w środowisku, w którym nie ma podziałów i szansę ma każdy, bez względu na pochodzenie.
Najtrudniejszy czas w Pani życiu zawodowym, najgorszy moment w karierze?
Paradoksalnie, to chyba ten sam okres, o którym wspomniałam w odpowiedzi na poprzednie pytanie. Dobre i złe momenty zawodowe przeplatały się każdego tygodnia, miesiąca. Bardzo trudne było udowadnianie sobie i innym, że – bez względu na różnice językowe, pochodzeniowe, kulturowe – ja również mam ambicje i plany, które chcę realizować w tym konkretnym miejscu.
Najlepsza rzecz, osoba, zdarzenie w Pańskiej pracy zawodowej?
Muszę przyznać, że od początku miałam szczęście do przełożonych. Każdy z nich wierzył we mnie, w każdej firmie, w której pracowałam, mogłam realizować się na różnych stanowiskach.
W obecnej pracy mam przynajmniej dwie osoby, za których spotkanie jestem losowi bardzo wdzięczna. Dzięki nim nieustannie odkrywam w sobie chęć rozwoju, poświęcam się dla ważnych dla mnie celów oraz inwestuję w siebie, swoją drogę prywatną i zawodową.
Jakie cechy najbardziej lubi Pani u siebie prywatnie?
Wydaje mi się, że mam w sobie spore pokłady empatii i umiejętności nie tylko słuchania, ale też rzeczywistego usłyszenia, co ktoś próbuje mi przekazać. Jestem wyczulona na każdy przejaw negatywnych emocji, instynktownie zdaję sobie sprawę z tego, co ktoś chce mi powiedzieć, dość łatwo przychodzi mi rozpoznanie prawdziwych relacji między ludźmi i ich emocji. Jeśli mi na tym zależy, poświęcam swój czas na poznawanie czyichś upodobań, nadziei, marzeń, uprzedzeń, unikalnych cech. Nie uznaję przypadkowości, uważam, że wszystko w życiu ma swoją przyczynę. Chętnie poświęcam się dla ważnych spraw lub szlachetnych celów.
A jakich cech Pani nie lubi i może chciałaby je zmienić?
Wydaje mi się, że bywam dość impulsywna i emocjonalna. Zdarza się, że kiedy chcę coś osiągnąć, chcę to mieć natychmiast. Na szczęście w swoim otoczeniu, zarówno w pracy, jak i poza nią, mam osoby, które w odpowiednim momencie skutecznie studzą moje emocje. Mam też wyjątkową łatwość mówienia o pewnych sprawach w bardzo bezpośredni sposób, co niekoniecznie musi podobać się innym.
W jaki sposób najchętniej spędza Pani wolny czas?
Jestem szaloną miłośniczką Bieszczad i jak tylko nadarza się okazja, z ogromną przyjemnością tam wyjeżdżam. Razem z mężem potrafimy w sobotę wsiąść do samochodu o piątej rano tylko po to, by o jedenastej być już na szlaku w Bieszczadach, zejść z niego i jeszcze tego samego dnia wracać do domu pod Warszawę. Kocham klimat tych gór, piękno ich wciąż jeszcze dzikiej przyrody i wędrówki po połoninach z mapą w ręku, bez względu na to, czy akurat świeci palące słońce, czy też leje ulewny deszcz. Ponadto uwielbiam czytać literaturę faktu, reportaże i książki, które pomagają mi się rozwijać. Statystyczny Polak czyta rocznie jedną książkę. Kiedy pomyślę, ile książek ja czytam w ciągu roku, to napływa smutek – bo ilu Polaków nie czyta wcale, skoro średnio wychodzi jedna?
Ulubiona książka, najważniejszy film, prywatne pasje i zainteresowania?
Nie jestem fanką kina, ale fanką literatury – zdecydowanie tak. Lista moich ulubionych książek jest bardzo długa, obecnie czytam „Pozdrowienia z Korei”. To relacja Amerykanki, która w przebraniu chrześcijańskiej misjonarki dostaje pracę w Korei Północnej jako nauczycielka angielskiego na prestiżowym uniwersytecie. Zdradza kulisy najbardziej przerażającego reżimu świata, widziane oczami kobiety z Zachodu. Fascynująca opowieść, jednocześnie zatrważająca i bardzo smutna. Podobne obrazy znam już z innej książki – relacji chłopca, który uciekł z obozu pracy w Korei Północnej i opowiada, z jakim zaskoczeniem i trudem odkrywał, jak funkcjonuje świat poza jego rodzinnym krajem. Poza tym od jakiegoś czasu uczę się grać w tenisa i sprawia mi to bardzo dużo frajdy!
Bez kogo lub czego nie wyobraża sobie Pani życia?
Zdecydowanie bez słodyczy! Uwielbiam czekoladę i wszelkie słodkości z jej udziałem.
Jakie okoliczności, osoby czy miejsca dają Pani największą satysfakcję, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym?
Mam mnóstwo satysfakcji, gdy zdołam sprawić, że jakaś osoba poczuje się bardziej wartościowa i godna uwagi. Także wtedy, kiedy razem z rodziną czy przyjaciółmi ciężką pracą osiągamy wyznaczony cel. W związku z tym chętnie angażuję się wspólnie z bliskimi w pracochłonne zajęcia – to nadaje mojemu życiu wyjątkowe znaczenie. Dodatkowo czerpię satysfakcję, gdy uda mi się zauważyć i wspierać czyjś potencjał albo nawet najmniejszą oznakę poprawy, dzięki czemu mogę wyrazić swoje uznanie.
Dużo satysfakcji dają mi także okoliczności, w których mogę się otaczać inteligentnymi ludźmi. Cieszy mnie bowiem wymiana informacji, dzielenie się obserwacjami lub sugerowanie, w jaki sposób można wykonywać coś łatwiej, szybciej, efektywniej. Jestem szczęśliwa i usatysfakcjonowana, gdy mam przyjemność obcowania z ludźmi, którzy nie trzymają informacji wyłącznie dla siebie.
Jakie zdarzenie, rzecz, osoba, okoliczności znacząco zmieniły, poprawiły – lub poprawiłyby – Pani życie?
Było jedno wydarzenie, bez którego prawdopodobnie nie poznałabym mojego męża. Chociaż wtedy wydawało mi się ono ogromną tragedią, z perspektywy czasu ma same pozytywne konsekwencje. Dla mnie kolejny dowód na to, że w życiu nie ma przypadków.
Co chciałaby Pani robić za 10 lat, w jakim miejscu znajdować się zawodowo i prywatnie?
Za 10 lat chciałabym być spełnioną żoną i mamą gromadki wspaniałych dzieci, a zawodowo na pewno wyobrażam sobie siebie o krok lub nawet kilka kroków dalej niż teraz. Być może praca u kogoś i jednoczesne tworzenie drugiego, własnego projekt? To moje ogromne marzenie i planuję jego realizację.